Drifter napisał(a):
Kowal napisał(a):
Ja myślę, że ludzie wolą oglądać bohaterów i wnioskować z ich zachowań jakimi są ludźmi niż słuchać dialogów. W każdym bądź razie kręć jak uważasz i później nie zapomnij nam pokazać :)
Wedlug mnie takze zachowanie bohatera bardziej kreuje postac, niz same dialogi. Chociaz z drugiej strony "Pulp Fiction" temu zaprzecza.
a mi od początku tylko o to chodzi:) Tak na dobrą sprawę nie ma żadnych zasad. Ani białego czy czarnego. W dobrym filmie 'powinno' być wszystko, od soczystych dialogów, po intrygujące ujęcia
Nie wspominając już o tym, że opinii tyle co widzów. Jednych zmęczy śledzenie rozmowy, która trwa dłużej niż minutę, dla innych werbalna dramaturgia będzie bardziej podniecająca (nie wspominając o innych walorach) niż cyfrowo podkręcony pościg za bohaterami alternatywnej rzeczywistości. Ja, dla przykładu, na moment odpłynąłem przy pewnej 'sławetnej' scenie 'Matrixa: reaktywacji'. Kogo tu słuchać? Jakiejś wyimaginowanej większości? To chyba powinniśmy tworzyć hybrydy durnych komedii romantycznych z równie durnymi filmami akcji
i niewiele rzeczy mnie bardziej irytuje niż bezkrytyczna funkcja 'kopiuj-wklej opinię autora podręcznika' bez własnych przemyśleń.
A wracając do kreowania postaci: to chyba Pinter powiedział, że człowiek najczęściej używa języka by się ukryć za słowami, nie cokolwiek wyjaśniać, czy kreować w sensie stricto. Ale to też przecież forma kreacji. Dobry, subtelny dialog nie jest drewnianą paplaniną jaką chyba mają na myśli twierdzący, by unikać dialogów - to gra pozorów, podtekstów, ubarwiona tikami, przejęzyczeniami, wzbogacona opisem co się dzieje w tle, jak zachowuje się bohater...
Ufff, znów elaborat:)