Shadow_Vegeta napisał(a):
No tak tyle że tym co mówisz troche obrażasz połowe pisarzy SF, w tym śp. Stanisława Lema, który napisał właśnie opowiadanie w którym ludzie w wielkich wierzowcach są chodowani jakby w "wannach".
Ale, do ciężkiej cholery jasnej, nie jako źródło energii!!!!
Tomasz napisał(a):
Kto z nas nie chciał by poczuć się jak Neo ?
Ja mam trochę pojęcia o hakerstwie, krakerstwie itd., i wiem jak to wygląda. Na pewno nie tak jak w "Matriksie". Dlatego trudno mi było się zidentyfikować z Neo.
Paradoksalnie, w "Matrix Reloaded" pokazano rzeczywisty włam do systemu - tzn. taki, jaki mógłby się zdarzyć w rzeczywistości. Włam odbywał się przez rzeczywiście istniejącą dziurę (fakt, że została wykryta w 2001, i tylko na bardzo zapuszczonych serwerach nie została jeszcze w 2003 załatana, ale to naprawdę szczegół). Ale póki co, gadamy o pierwszej części Matrixa.
Tomasz napisał(a):
A co do umownej wyjątkowości scenariusza podam tylko fakt że w filmie bunt przeciwko maszynom - przeciwko matrixowi to odniesienie do naszego współczesnego świata i systemu jaki sami sobie stworzyliśmy i sami go bronimy. Mimo że życie każdego z nas zmierza do najgorszego, tego co nieuniknione. Chodzi o pewną przewidywalność naszego życia. Kończymy szkołę, idziemy do pracy- rzadko lubianej, jeśli ma się szczęście to dożywamy emeryturki lub nie i umieramy przed TV. Przed tym TV który narzuca nam przez całe życie poglądy na świat i na nasze życie.
Szacuneczek. W życiu bym nie wpadł, że "Matrix" jest o szkole, pracy, emeryturze i telewizji.
Żeby nie było wątpliwości: całą matrixową trylogię uważam za wspaniałą, i oglądałem wszystkie odcinki po kilka razy. Jest to jednak typowy festyn efektów specjalnych, tzn. pozbawiony dobrego scenariusza, i jako takiego go oglądałem.
[ Dodano: Pon Paź 15, 2007 12:14 am ]Cytuj:
Kiedyś śmiali się z lotu na księżyc - też pewnie było wtedy idiotyzmem.
"Nie mieszajmy myślowo dwóch różnych systemów walutowych"
Lot na Księżyc, podobnie jak bariera dźwięku stanowiły problem jedynie techniczny, i nie wymagały łamania żadnych praw fizyki, a szczególnie tych podstawowych, w sensie uczonych w szkole podstawowej.
No dobra, wiem, że była reforma i teraz fizyki już w podstawówce nie uczą, ale w gimnazjum jest. No i w tym gimnazjum uczą o takim czymś jak zasada zachowania energii, która jest tak samo elementarna, jak równość 1+1=2 (w ciele liczb rzeczywistych, żeby nie było wątpliwości). Jeżeli więc w jakimś filmie zostaje beztrosko złamana (jak np. w "Matriksie", w którym wyciągano z ludzi więcej energii niż włożono), to ja taki film traktuję identycznie jakby została złamana wyżej wymieniona równość 1+1=2. Nota bene podobnie traktuję filmy o cofaniu się w czasie, jak np. Terminator - fajna napierdalanka, ale logika niestety mocno nieteges.