Prawda, że "Hi way" to specyficzny humor. I zgadzam się, że na ten film można patrzeć jak na zbiór skeczy kabaretowych, którego oglądanie po pewnym czasie męczy.
A mimo to moim zdaniem jest to film naprawdę dobry w swoim gatunku.
unicorn napisał(a):
podobnie zreszta jak publicznosci ktora (pierwszy raz w zyciu to widzialem) wychodzila zdegustowana podczas seansu ze slowami "co to k... jest??"
Naprawdę? na seansie, na którym ja byłam, widownia zanosiła się od śmiechu, kiedy na pytanie gdzie jest Warszawa, tamta babulka odpowiedziała: "pan pojedzie prosto. i w lewo. tam będą trzy domy..." Nie mówiąc już o: "nie przejmuj się, popracujesz sobie tą metodą lasera" lub o scenie usypiania tego czarnego przez matkę.
Tak naprawdę mogę wymienić więcej scen, które do teraz mnie bawią.
I wydaje mi się, że "Hi way" jest o wiele lepszym filmem od tych wszystkich pseudokomedii gangsterskich (choć od razu zaznaczę, że nie mam tu na myśli "Kilera") lub też, jeszcze gorzej, romantycznych. Wreszcie zrobiono film o czymś innym. I bardzo dobrze
KFAnegatyw napisał(a):
Chyba jestem w gronie nielicznych, bo za każdym razemm kiedy go oglądam ludzie spoglądają na mnie i pytają pod nosem "Z czego koleś się śmieje??"
ja mam to samo, gdy oglądam ich skecz pt. "Kontrabas"...