Opowiem Wam teraz Drodzy Forumowicze, pewną ciekawą historyjkę. Miała ona
miejsce w Nowym Jorku, podczas ostatnich wakacji, jakie tam spędziłem. Pewnego
dnia będąc z grupką przyjaciół z programu work and travel w klubie "Europa" na
Greenpoincie spotkaliśmy się z inną grupką studentów z Ukrainy.
Zaprzyjaźniliśmy się, wszak to nasi bracia słowiańscy byli. Spotykaliśmy się
później co piątek, piliśmy razem, i bawiliśmy się świetnie, lecz po pewnym
czasie dobre stosunki polsko – ukraińskie pomiędzy dwoma z nas uległy
znacznemu pogorszeniu. Powód? – kobieta. Polka, o imieniu Kasia.
Ukrainiec Żwenia, był typowym słowiańskim chojrakiem, trochę agresywnym z
temperamentem, doskonale potrafiącym tańczyć, takim gościem, który mógłby mieć
wiele spośród setek głupich pizd bawiących się w "Europie". Ale on chciał tę
jedną jedynę, naszą Polkę Kasię. Podobnie jak Marcin, student filozofii z
Polski, oryginalny poeta, typ trochę introwertycznego romantyka, facet w sumie
kreatywny i ciekawy, ale dupiasty trochę, przywiązany był bowiem do
tradycyjnych metod uwodzenia kobiet. Kasia natomiast była osobą atrakcyjną,
ładną i ciekawą dziewczyną, trochę zwariowaną, ekscentryczną,
nieprzewidywalną:) Podobał jej się Żwenia, pociągał ją fizycznie i chętnie by
się z nim parę razy przespała, (a potem oczywiście poszła do innego, bo gdzieżby za Ukraińca wychodziła za mąż), no ale
nie chciała ranić uczuć swojego rodaka Marcina, którego też na swój sposób
lubiła, bo mogła mu się wygadać, a poza tym ceniła jego indywidualizm. Obu
panów trzymała trochę na dystans, jednemu i drugiemu wysyłała sprzeczne
sygnały, że raz jest nimi zainteresowana, a raz nie. Żaden z nich nie
wiedział, że w międzyczasie puszcza się od czasu do czasu z przypadkowymi
facetami, którzy nie szczypali się w tańcu i dzięki lepszemu obyciu i metodom
neurolingwistycznego uwodzenia, potrafili ją zerżnąć po dosłownie godzinie
rozmowy.
Podczas wspólnych eskapad po Manhattanie, Żwenia nawalał każdego Żyda i
czarnego, którego spotkał, chciał bowiem zaimponować Kasi swoją siłą fizyczną.
Marcin natomiast idąc koło niej zwracał jej uwagę na piękno nowojorskiej
architektury, opowiadał o historii Donalda Trumpa i jego nieszczęśliwych
miłościach, znał historię Rockefellera, a w katedrze św. Tomasza to mógłby
przesiadywać godzinami. Marzył mu się ślub z Kasią w tej właśnie katedrze.
No i pewnego dnia sytuacja zaostrzyła się. Obydwaj panowie postanowili
rozwiązać sprawę po męsku. Ustawili się na plaży Brighton Beach na ostateczny
pojedynek karate, bo Marcin choć słabszy fizycznie, znał parę chwytów i też
miał już dosyć tej niejasnej sytuacji. O pojedynku dowiedziała się ode mnie
Kasia. Pobiegliśmy razem na miejsce i obserwowaliśmy jak dwóch mężczyzn bije
się o jej względy, o to by móc przy niej być, bronić jej w ekstremalnych
sytuacjach lub pisać dla niej wiersze. Straszne to było dla niej widzieć
oklepaną twarz poety Marcina i Żwenie kulącego się z bólu po kilku poprawnie
zadanych ciosach kumitsu.
Gdy obaj już ledwo trzymali się na nogach, cali zakrwawieni, pokuleni z bólu
ostatkiem sił walczyli o Kasię, na plażę nowiuśkim jaguarem podjechał
Amerykanin (z obywatelstwem). Nie zważając na zasady savoir vivru i
kulturalnego zachowania, odlał się niedaleko nas (Kasia przypadkiem zauważyła
jego nienagannych rozmiarów przyrodzenie) i zaczął przypatrywać się walce. W
końcu krzykną „motherfuckers co wy u diabła robicie”, na co ledwo trzymający
się na nogach Żwenia ryknął „fuck off”! Dziarski Amerykanin odpowiedział na to
jak Nicolas Cage z taksówkarza: „are you talking to me?” i wyciągnął gana ze
spodni po czym rozwalił Żwenię jak Indiana Jones tego Japończyka z filmu „w
poszukiwaniu zaginionej arki”. Widząc totalnie zmasakrowaną twarz Marcina,
postanowił jemu również oszczędzić cierpień i też go rozwalił, po czym
podszedł do Kasi i podniósłszy wypchany dolarami portfel, który niechcący mu
wypadł, zapytał, „wanna drink”. „Yes” – odpowiedziała Kasia i poszła razem z nim.
PS. Tę samą historyjkę opublikowałem na forum Gazety Wyborczej, pod nickiem absoluteleylive. Można ją przeczytać tu:
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=150&w=60582433.
I tak sobie pomyślałem; może filmik zrobimy:)? Pozdrawiam.