No to ja się ustosunkuję.
1. cieszę się, że odnalazły się zaginione w akcji posty - już myślałam, że Matrix je przeżuwa
2. czy poszłam po najmniejszej linii oporu... nie powiedziałabym. Ja lubię i szanuję Rubika, czego nie mogłabym powiedzieć o Szazzie czy Wiśniewskim (tej peirwszej chyba nawet nie znam) - powiem tak: napisałam coś, co sama chciałabym oglądać i czego chciałabym słuchać. Medlodia i słowa są prosto z serca, nie były obliczone na zysk (kto zna historię piosenki, przytaknie mi, pozostali muszą uwierzyć na słowo). Faktem jest, że zamawiając aranżację u kompozytora offowego (że tak powiem) poprosiłam, żeby było raczej rubikowo niż offowo. Chciałam, żeby to było ŁADNE. Słoneczne, pogodne, mimo że treść nie jest tak słoneczna i pogodna...
3. bardzo proszę nie mieszać do Poczekajki polityki, szczególnie gdy post mnie obraża - ja głosowałam na PiS (i się do tego głośno przyznaję), a uważam, że IQ u mnie nienajniższe. Nie wiem czemu akurat w tym wątku wypłynęła polityka, bo P. jest absolutnie apolityczna - mogłaby się dziać nawet na księżycu, o ile byłaby tam chatka i zoo
4. komercja to coś, co się sprzedaje - z czego wysnuwacie optymistyczne wnioski, że książka będzie hitem i ktoś da pieniądze na film, który też będzie hitem?
5. ja nazywam ją komedia romantyczna (bo jest to określenie baaardzo komercyjne), ale nie jest to sieczka harlequinowa, na co wskazywałby teledysk - nie udało mi się niestety wtrynić do clipu bizonów i pytona, ale tak naprawdę P. w 1/3 jest o miłości (a raczej nadziei na miłość), w 1/3 o nienawiści, a w 1/3 o... Zoo. Nikt kto nie pracował w tym miejscu nie zdaje sobie sprawy jak bardzo jest magiczne - i o tej magii opowiada P. Poza tym przyjrzyjcie się samemu clipowi: handlowanie kimś, uderzenie w twarz, krew, palenie wiatraka, wepchnięcie do studni - czy to jest aby na pewno komedia??
6. miałam bardzo ciekawą rozmowę na studiach (robię podyplomówkę prod. filmowa, ale chyba jej nie zrobię, bo byłam tylko na 2 zajęciach) - poszło właśnie o dofinansowanie filmów przez PISF (nie PiS). Jak się dowiedziałam produkt artystyczny (kto decyduje o jego artyzmie?) może być dofinansowany w 90%, a produkt POTENCJALNIE komercyjny (kto jest tak jasnowidzący, że o tym wyrokuje?) tylko w 50%. Dlaczego? Skąd ta dyskryminacja? Zapytałam wykładowcę o to. No bo komercja może na siebie zarobi(ć), a off nie. Czyli coś co ludzie chętnie obejrzą, nawet jeśli będzie miało walory artystyczne (Nigdy w życiu i - w moich zamierzeniach - P.) na starcie jest traktowane gorzej niż coś, co będzie pokazywane we własnym gronie, bo ktoś nawał to artyzmem.
Zapytałam ile filmów dofinansowało w 2006 roku PISF - 90 filmów. Ile z nich zarobiło na siebie? 2 (dwa, a raczej dwie: dwie komedie romantyczne). Ludzie, to jest chore, że nasze pieniądze wydawane są na coś, co (uwaga, bo to dobre) obejrzało w całej historii wyświetlania 639 widzów. Film za paręset tysięcy zł obejrzało 639 widzów. Nie miałam więcej pytań do tego pana, bo musiałam odzyskać głos i panowanie nad sobą.
7. jeżeli Kochani myślicie, że ja jak magik z kapelusza wyciągam a to scenariusz, a to książkę - ot tak siądę i napiszę w jeden wieczór (to apropos: "będzie wiele korekt"), to jesteście w dużym błędzie. Nim scenariusz pełnometrażówki ujrzał światło dzienne, czyli został wysłany na konkurs, pracowało nad nim sporo osbób (oprócz oczywiście mnie), był konsultowany z profesjonalistami i w końcu poszła 12 wersja. Książkę piszę od 2 lat (i nie mogę skończyć) i jest to 6 wersja. Po redakcji i dwóch korektach nie licząc redakcji i korekty autorskiej, której sobie nie szczędzę. Piosenka - sama muzyka - zajmuje w moim kompie kilkaset Mb. Głupi teledysk doczekał się kilkunastu wersji scenariusza, a było to tylko 3-minutowe badziewie. Nie jest to więc tak proste, jak się Wam wydaje, że "wstałam lewą nogą" i machnęłam film, bo mnie było stać. Pracowali nad nim sami profesjonaliści po szkołach filmowych (oprócz mnie - ja jestem po zarządzaniu, no i weterynarii) i w takim razie pozostaje mi się naiwnie dziwić, że zrobili coś, co nazwano amatorszczyzną.
8. o kosztach reklamy. Są niebotyczne. Jak to powiedział Maciej: milion na film, drugi na reklamę. Głupi Empik za wystawienie książki na regale "Nowości" (a bez tego mogę spokojnie oddać P. na makulaturę) przez 2 tyg. życzy sobie 9000zł (dziewięć tys) + VAT. Przyznam, że zaczynam mieć wątpliwości i się wahać, czy prawidłowo zarządzam majątkiem mojej rodziny, lokując go w Poczekajce. Już zeżarła jeden pokój przyszłego domku na odludziu... I podejrzewam, że nigdy na ten pokój nie zarobi. Pies będzie musiał spać pod schodami... Tym humorystycznym akcentem zakończę moje dzisiejsze zrzędzenie.
[ Dodano: Nie Gru 30, 2007 1:12 pm ]PS. Ponieważ nie jestem już anonimowa, mówcie, proszę, do mnie Kasia - to izi może się kiepsko kojarzyć